Dlaczego beatboxerzy nie nagrywają płyt?

Opublikowano: 18/02/2019
Autor: Redakcja
Zdjecie newsa

Artyści produkujący muzykę dążą do wydania płyty. Do niektórych kawałków tworzone są filmowe wideoklipy, a nagrane utwory dzięki remixom mają często drugie życie. Wszystko jednak sprowadza się do poświęcenia czasu nad stworzeniem danej płyty. Dlaczego tak niewielu beatboxerów nagrywa swój materiał w postaci profesjonalnego wideo z wysoką jakością audio? Dlaczego nie wydaje się prawie w ogóle płyt wyprodukowanych solowym beatboxem? Postaram się nieco rozjaśnić ten temat.
Płyt beatboxowych pojawiło się kilka – myślę o takich, gdzie zostały wyprodukowane w stu procentach beatboxem lub wokalem. Pozwolę sobie pominąć w tym zestawieniu zespoły wokalne typu Audiofeels czy Pentatonix, ponieważ tutaj beatboxer ma zadanie odwzorowywać tylko perkusję. Najświeższą płytą, która w całości została wykonana za pomocą beatboxu to Lips autorstwa NaPoma. I muszę przyznać, że po pierwszym przesłuchaniu miałem mieszane uczucia. Jest to związane z dwoma najważniejszymi w tym wypadku kwestiami: NaPom nagrał swoje bitewne sety, a więc techniczne i skomplikowane, a poza tym bez wideo, zwykły słuchacz niezwiązany z beatboxem – nie do końca rozumie co się dzieje.

Na przykładzie płyty Lips mogę już nieco jaśniej powiedzieć, dlaczego beatboxerzy mają problem z nagrywaniem swojego materiału. Jedną z przyczyn jest właśnie to, że wielu z nas (beatboxerów) nie myśli o sobie jako o muzykach, a przez to swoje kompozycje tworzy jako sety bitewne – wypełnione trudnymi kombinacjami dźwięków, szybkimi wstawkami, ale jednocześnie pozbawionych melodii.
Jako przeciwstawienie takiej formy nagrywania mogę polecić album ARTcore nagrany przez Art Of Beatbox. Podkłady na tej płycie są nagrane przez beatboxera, a do wypełnienia tych utworów zaproszeni byli rozmaici goście (m.in. Zeus).

Nie ma też co ukrywać, że mimo wszystko najbardziej popularną formą zapisywania swojej twórczości wśród beatboxerów jest wideo. No ale z drugiej strony dopiero niedawno zaczęły pojawiać się takie produkcje, gdzie kamera jest dynamiczna, albo wręcz nagrywamy jest klip, czy teledysk. Zazwyczaj wideo nagrywane jest „na setkę”, czyli cały utwór nagrywa się od początku do końca – audio i wideo jednocześnie.

No więc dlaczego tak jest? Dlaczego nie ma zwyczaju nagrywania swojej twórczości? Problem tkwi w samych beatboxerach. Najzwyczajniej, nasza kultura na tyle mocno umocniła swoje korzenie na płaszczyźnie bitew, że zdecydowana większość tworzy coraz trudniejsze kompozycje, nie zwracając uwagi na muzykę w tym co robią. Nie traktujemy się jako muzyków, tylko beatboxerów, nie dając tym samym wejść w nasz świat komuś, kto po prostu chciałby posłuchać czegoś, co zostało stworzone za pomocą wspaniałego instrumentu jakim jest beatbox. Przez to współzawodnictwo, poniekąd można wyróżnić kolejną przyczynę: „nie będę nagrywać i udostępniać swoich rzeczy, bo ktoś nauczy się tego i będę miał trudniej na zawodach”. I nie zrozumcie mnie źle, koniec końców beatboxerzy lubią dzielić się swoją wiedzą, ale raczej twarzą w twarz.
Oczywiście nie wrzucam tutaj wszystkich do jednego worka, są beatboxerzy, którzy łamią ten schemat, a nawet wygrywają wielkie prestiżowe bitwy (Codfish – zwycięzca GrandBeatboxBattle 2018).

Ja na koniec od siebie dodam, że mimo wszystko w ostatnich lat można zauważyć tendencję w beatboxie zmierzającą do umuzykalnienia; za chwile pojawi się nowy album Gene’a Shinozaki’ego, który będzie nagrany właśnie za pomocą beatboxu; grupa gra koncerty dla kilkunasto tysięcznych publiczności robiąc beatboxowe covery znanych utworów. Być może w przeciągu kilku lat płyty nagrywane z wykorzystaniem tylko tej niezwykłej mieszanki technik wokalnych będą czymś normalnym.

 

Powiązane:
Najnowsze newsy:
Komentarze: