Tragiczne wieści z Białegostoku
Łukasz Skibiński to pisarz, który specjalizuje się w literaturze faktu. W zeszłym roku ukazała się jego książka “Tupac Shakur: Sam przeciwko światu”. Co zainspirowało Łukasza Skibińskiego do napisania tej książki? Dlaczego rok 2023 był szczególnie ciekawy dla fanów Tupaca? Który z albumów rapera pisarz poleciłby na początek przygody z jego twórczością? Jakie filmy o Makavelim warto obejrzeć? Tego wszystkiego dowiecie się z naszej rozmowy. Zapraszamy do lektury!
Jak to się stało, że Polak napisał biografię Tupaca?
Z jego muzyką pierwszy raz zetknąłem się w dość młodym wieku – miałem wtedy 13 lat. Kolega pokazał mi “The Don Killuminati” – zacząłem od ostatniego albumu, jednego z najważniejszych w dyskografii Tupaca. Chwilę później sprawdziłem wszystkie jego płyty, jakie tylko mogłem znaleźć. Można powiedzieć, że przeszedłem od zafascynowania jego rapem, aż do głębokiej analizy tego, co miał do powiedzenia. Im dłużej słuchałem Tupaca, tym bardziej odnajdywałem głębie przekazu i tego co ta muzyka ze sobą niesie.
Co spowodowało, że wziąłem się za pisanie? Dziwiłem się, że nikt w Polsce do tej pory nie podjął się pisania o Tupacu i to było chyba głównym powodem. Z drugiej strony miałem pewne obawy, że podjęcie tego tematu może okazać się strzałem w kolano. Przecież Tupac nie jest postacią łatwą do oceniania i opisywania. Nie jest łatwo pozostać obiektywnym, mając świadomość, ile kontrowersji i niejasności narosło wokół jego osoby. Myślałem nie tyle o spisaniu stricte biografii, co o stworzeniu książki o nim – wychodząc naprzeciw fanom, ale również ludziom, którzy coś o nim słyszeli, kojarzą go na przykład z “California Love” lub z utworu “Changes”, ale nie wiedzą, jaki miał wpływ na show-biznes, na społeczność afroamerykańską i na całą popkulturę.
Co było najtrudniejsze podczas pisania tej książki?
Od momentu, kiedy w młodym wieku zacząłem słuchać Tupaca, próbowałem pogodzić jego skrajności. Chyba największe kontrowersje budzi jego stosunek do kobiet. Z jednej strony miał do nich ogromny, niebywały szacunek, a z drugiej strony w pewien sposób nimi gardził. Ciekawiło mnie też jego podejście do religii, kościoła, do duchowości – to nie są proste, jednoznaczne kwestie. Chyba to zajmowało mi najwięcej czasu, żeby po pierwsze to zrozumieć, a po drugie spróbować to w miare jasno przedstawić. Myślę, że bez względu na to, jak Tupac może się jawić w oczach wielu ludzi, żeby go w pełni poznać, trzeba naprawdę dobrze się wsłuchać w jego słowa i poznać jego przeszłość, doświadczenia.
Czy pisząc książkę, robiąc research itd. zmienił się Pana osobisty stosunek do Tupaca?
Raczej nie, chociaż zagłębiając się w temat, zadziwiło mnie, jak bardzo jego twórczość dotyka tematów religijnych. Myślę, że przeciętnemu słuchaczowi Tupac raczej nie kojarzy się jako artysta odnoszący się często i bezpośrednio do Boga, oczywiście poza hasłem “Tylko Bóg mnie może sądzić”. Mimo że dużo wcześniej sporo o tym czytałem, było to dla mnie nieco zaskakujące. Sięgnąłem też po słowa jednego z biografów Tupaca. Daniel Hodge jest wykładowcą w Stanach, który napisał książkę wyłącznie na temat relacji rapera z kościołem i religią, co było dla mnie szokujące. To co ja zawarłem w swojej książce, jest tylko delikatnym muśnięciem tematu.
To musiało być dla Pana interesujące i inspirujące – tym bardziej, że ukończył Pan teologię. A jakie inne książki lub filmy o Tupacu uważa Pan za najciekawsze lub najbardziej udane?
Chciałbym tylko dodać, że nie chciałem stawiać żadnej tezy związanej z duchowością Tupaca. Jeżeli ona się gdzieś pojawia, to tylko mimowolnie. Zwłaszcza że niektóre teksty mówią same za siebie, nie mówiąc już o albumie “The Don Killuminati”, który jest tym po prostu przesiąknięty.
Co do filmów – z czystym sumieniem mogę polecić każdemu dokument z 2003 roku – “Tupac: Zmartwychwstanie”. To jeden z najlepszych materiałów, jakie do tej pory nakręcono. Jest dużo lepszy niż film biograficzny z 2017 “All Eyez on Me”. Bardzo zmienił moje myślenie i patrzenie na tego artystę.
Muszę wspomnieć też o pięcioodcinkowym filmie dokumentalnym “Dear Mama” z zeszłego roku. Powiedziałbym, że to kontynuacja filmu “Tupac: Zmartwychwatnie”, ponieważ bardzo głęboko wchodzi w relację między raperem a jego matką i odsłania wiele kwestii, które nie były poruszane wcześniej. To spora baza wiedzy.
Z książek na pewno poleciłbym biografię Micheala Dysona “Krzyczcie, jeśli mnie słyszycie” z wydawnictwa Kagra. Polecam też wiersze samego Tupaca. One chyba nie zostały wydane po polsku – nie jestem pewien, sam zawsze bazowałem na oryginalnych tekstach. W każdym razie można je znaleźć zarówno online, jak i na papierze.
Po polsku o Tupacu można przeczytać naprawdę niewiele. Jednak ciągle powstają o nim nowe filmy i książki. Stosunkowo niedawno wyszła biografia przyjaciółki rapera – Staci Robinson. W czerwcu ma się odbyć rozprawa sądowa Duane Davisa, który w zeszłym roku został oskarżony o morderstwo Tupaca. Właściwie już teraz, niewiele po premierze Pana książki, mógłby Pan napisać nowy rozdział.
Jasne, sprawa zabójstwa i tego kto za nim stoi pozostaje ciągle otwarta. Ku mojemu zaskoczeniu ten temat wypłynął pod koniec zeszłego roku. Poza tym śmiało mogę powiedzieć, że rok 2023 był szczególny pod względem Tupaca. Powstał wspomniany już przeze mnie dokument “Dear Mama”, powstała autoryzowana biografia, jego imieniem została nazwana jedna z gwiazd w Alei Gwiazd w Hollywood, nawet jedna z ulic w Stanach Zjednoczonych została określona jego imieniem.
Kolejną rzeczą, która przykuła moją uwagę jest rola sieciówek odzieżowych. Istnieje szeroki wybór artystów, którzy mogą służyć jako nadruk na bluzy i koszulki, ale firmy jednak ciągle sięgają po Tupaca. Dla mnie to też był pewnego rodzaju znak, że może faktycznie warto napisać tę książkę.
Czy myślał Pan o napisaniu biografii jakiegoś innego rapera? Czy w przyszłości będzie Pan jeszcze podejmował muzyczne tematy?
Jeżeli mówimy o rapie, dostałem propozycję napisania o NWA – o tym zespole też na półkach nie ma za wiele, a to ciekawy temat, więc kto wie. W planach miałem zajęcie się innym zagadnieniem, które nie było podejmowane na polskim rynku – synth popem i new romantic. Ogólnie lubię zajmować się tym, czego jeszcze nie ma. Prawda jest taka, że na rynku jest mnóstwo książek, a jednak nadal brakuje materiałów o wielu ciekawych osobach i zjawiskach. Możliwe, że jeszcze powrócę do hiphopu, zobaczymy.
Na koniec chciałbym zapytać o Pana ulubione utwory Tupaca oraz o takie, które poleciłby Pan ludziom, którzy jeszcze w ogóle nie znają jego twórczości, a chcieliby ją poznać.
Chyba nie polecałbym zaczynać od “2Pacalypse Now”, mimo że to bardzo dobry album – podstawa przekazu lub idei, jaką kierował się Tupac. Poleciłbym rozpoczęcie przygody od “Me Against The World”. Chociażby z tego względu, że ten album jest bardzo przystępny muzycznie – nie jest naszpikowany tematami związanymi z brutalnością policji lub z rasizmem. To dojrzałe utwory, zarówno lirycznie, jak i muzycznie. To album pełen przyjaznych dźwięków, które łapią za serce, chociażby “Dear Mama” – hymn dla matki. Myślę, że to byłby idealny początek.
A jeżeli chodzi o mój ulubiony album, to jest to “Strictly 4 My N.I.G.G.A.Z.”. Jest nasączony świeżością i porusza niezwykle istotne kwestie, m.in. zabójstwo Latashy Harlins (“Something 2 Die For”), brutalność policji właśnie (“Holler If Ya Hear Me”), szarość życia w getcie (“The Streets R Deathrow”), czy miłość do rapu oraz szacunek do kobiet. Jest tu też dość poważne wyznanie, które Tupac kieruje do ojca (“Papa’z Song”). Mój ulubiony utwór Tupaca w ogóle, chociaż to nie jest łatwe, żeby go wybrać, pochodzi właśnie z tej płyty – to “Keep Ya Head Up”. Uważam, że to coś fenomenalnego. Bardzo dużo ciekawych tematów do przesłuchania.
Dziękuję za rozmowę!