Kuba Knap, Kajzer, Bonny Larmes i DJ Lem ze wspólnym projektem
Sebastian Fabijański oficjalnie ogłosił, że kończy swoją przygodę z rapem. Na potwierdzenie swoich słów wypuszcza numer „Tu byłem”. Numer na tyle dobry, że nachodzi nas refleksja co, gdyby Fabijański jako raper od początku był sobą i miał więcej pokory?
Najnowszy album Sebastiana Fabijańskiego ukaże się lada chwila. „Popiół” swoją oficjalną premierę zaplanowaną ma bowiem na 28 kwietnia. Tydzień temu aktor poinformował słuchaczy, że będzie to jego ostatni album, po którym zakończy swoją przygodę z rapem.
Na jego profilu FB czytamy:
„„Tu byłem”, bo już nie będę. Nie kończę kariery, bo jej w sumie nie było. Po prostu kończę …romans z rapem. „Cztery lata jak na ringu i mi wystarczy.”
28.04.23, wyjdzie mój ostatni album pt. „Popiół”, a dwa dni przed jego premierą (26.04) „Nikt”, czyli najbardziej osobisty numer, który kiedykolwiek nagrałem i będzie to w sumie kropka nad i. „Kreskę” postawiłem dziś. Potem (nie wiem jeszcze kiedy) chce zagrać kilka dobrych koncertów i arrivederci.
Wyprzedzając domysły, że moj „koniec”, to zabieg marketingowy, od razu zaznaczam, że cały dochód ze sprzedaży tej płyty przeznaczę na Oddział Psychiatryczny dla Dzieci i Młodzieży w Uzdrowisku Konstancin.”
Zanim jednak album ujrzy światło dzienne, Fabijański postanowił poprzeć swój wpis numerem, który nie znajdzie się na płycie. Mowa tu o „Tu byłem”, które tydzień temu wylądowało na kanale DeNekstBestTV. Na bicie autorstwa Voskovych aktor odnosi się do czasu, który spędził na próbach zaistnienia w rapie. Nas natomiast nachodzi pewna refleksja: co, gdyby Fabijański jako raper miał w sobie więcej pokory? W „Tu byłem” wszystko się zgadza. Tekst jest naprawdę dobrze napisany, na wysokim poziomie technicznym. Głos się zgadza, flow też. Czy gdyby Fabijański, zamiast zaczepiać starszych stażem kolegów, zaczął od udowodnienia, że rapuje tak samo dobrze jak gra, to czy koniec końców zdobyłby uznanie środowiska? Tego niestety już się nie dowiemy.