Na szczęście mowa nie o prawdziwej, a fikcyjnej rzeźni na plaży w najnowszym klipie biznesmena ze Szczecina. Biznesmena, który po raz kolejny udowadnia, że jest z niego też całkiem dobry raper, zwłaszcza jeśli chodzi o warstwę tekstową, w której w bardzo zgrabny sposób potrafi opisać swoje filozoficzne przemyślenia.
„Ej świat” to manifest człowieka, który nie czuje obowiązku spłacenia jakiegokolwiek długu wobec świata za sam fakt istnienia. Wini wyrywa się z ogólnie obowiązujących schematów i nie chce podlegać pod jakiekolwiek rządzące życiem ludzkim doktryny. Do swojego czasu na Ziemi podchodzi z dużą dozą hedonizmu i po prostu dąży do szczęścia w jego każdej odpowiadającej mu formie.
Utwór raczej nie pochodzi z nadchodzącego albumu Winiego „Zmienić się albo zdechnąć próbując”. W podpisie pod filmem czytamy, że był on nagrany lata temu i jest zbyt fajny żeby nigdy nie zostać opublikowany.