Kolejny singiel z „Młodego Matczaka” znów wzbudził kontrowersje. Raper ukazany został w klipie w służalczej, erotycznej konwencji, a za całością stoi ważne, zawoalowane przesłanie.
Do premiery albumu „Młody Matczak” zostało zaledwie kilka dni. Drugi solowy album Maty ukaże się bowiem już w najbliższy piątek, 1 października. Oczekiwania względem niego są ogromne, więc i niemała musi być presja, którą odczuwa młody reprezentant SBM. Czy ktoś jednak choć przez chwilę zastanowił się nad tym, jak może czuć się 21-latek, który praktycznie z dnia na dzień pozbył się prywatności i znalazł pod obstrzałem z każdej strony?
Dziś w sieci pojawił się kolejny, szósty już singiel, promujący „Młodego Matczaka”. Singiel szokuje właściwie na każdym polu – od tytułu, przez tekst, a na klipie kończąc. „Szmata” to ironiczne i metaforyczne zrównanie się Maty ze ścierą do wycierania podłogi i/lub uległą, wykorzystywaną seksualnie osobą. Raper daje do zrozumienia, że czuje się uprzedmiotowiony i pozbawiony własnej woli. Jako osoba publiczna czuje presję bycia dla fanów zawsze i wszędzie oraz robienia tego, czego się od niego oczekuje. I tak jak nie jesteśmy fanami kontrowersji dla samej kontrowersji, tak tutaj poruszony został ważny aspekt popularności, na który mało kto zwraca uwagę, a który przez szokującą konwencję utworu, może dać słuchaczom do myślenia. Nie posiadamy swoich idoli i w tej kwestii należy edukować młode pokolenia.
Preorder nadchodzącego albumu Maty, „Młody Matczak”, znajdziecie z kolei tu.