„MC, który stoi na scenie i zastanawia się,…” – wywiad z DGE

Opublikowano: 17/04/2024
Autor: Jakub Sommerfeld
Zdjecie newsa

„MC, który stoi na scenie i zastanawia się, jak on wygląda i jak go ktoś ocenia, powinien zacząć opierdalać pomidory na straganie, a nie brać się za rap”

– donGURALesko

Z donGURALesko połączyliśmy się przez telefon, kiedy jechał na koncert. Porozmawialiśmy między innymi o jego nadchodzącym albumie, o obserwacji ptaków, o gangach w poznańskiej galerii handlowej, o wypowiedziach raperów w social media i o tym, co proponuje mu Spotify. Zapraszamy do lektury!

Mówi się, że trudno jest nagrać drugi album, bo trudno jest przebić debiut. W takim razie jak trudno jest nagrać piętnasty w pełni solowy krążek, nie mówiąc o Twoich nagraniach w zespołach? W jaki sposób szukasz weny i inspiracji?

Przychodzi taki moment, że zakładam sobie różne rzeczy i podobnie było w tym przypadku – po prostu założyłem, że to jest ten czas, że sobie porapuję i odpaliłem bity.
Różnica między drugim a dwudziestym drugim albumem jest taka, że na początku to jak przygoda i skok w nieznane, a potem łapiesz w tym większą wprawę, działają pewne automatyzmy, wszystko odbywa się szybciej. Oczywiście pojawia się taka chwila, kiedy stoisz pod ścianą, pod górą, na którą musisz się wspiąć. Chyba każdy poeta lub malarz tak ma, że pewnego dnia staje przed białą kartką lub płótnem i to go w pewien sposób stresuje. Jednak ja w ogóle o tym nie myślę, robię album “po zwierzęcemu”. “Miejskie Ptaki” nagrałem błyskawicznie – poszedłem przygotowany do studia trzy lub cztery razy. Wszystko zajęło mi jakiś miesiąc, a sam proces nagrywania trwał może sześć godzin.

Często mówisz, że lubisz taki tryb pracy, że po prostu wchodzisz do studia i nagrywasz – podobnie powstawał Twój wcześniejszy solowy album lub płyta z Shellerem. Czy kiedykolwiek chciałbyś spróbować zupełnie innego podejścia i na przykład dopieszczać wszystko przez rok?

Po pierwsze nie wiem, czy mam na to jakikolwiek wpływ, a po drugie oczywiście nigdy nie mów nigdy, ale w ogóle nie czuję takiej potrzeby. Moje utwory po prostu sobie powstają, a taka praca konceptualna, żeby to wszystko doszlifować, żeby to było jakieś tam? Pink Floydzi miksowali albumy przez rok w najlepszych studiach, a ja mam w to wszystko wyjebane. Lubię nagrywanie, to jest dla mnie fajne, ale potem już jestem gdzieś indziej, życie toczy się dalej, robię coś innego i do tego nie wracam. W tej chwili już nawet nie poprawiam przejęzyczeń w utworach, zostawiam je, żeby sobie były.

Szczerze mówiąc, bardzo mi się podoba Twoje podejście. Ono tworzy spory kontrast z tym, że dzisiaj w polskim rapie coraz częściej wszystko musi być przemyślane, powiązane ze strategią marketingową, skonsultowane z menadżerem, ale chyba jest w tym mniej prawdziwego człowieka.

Zawsze miałem takie podejście. To, że mam wyjebane ma swoje zarówno mocne, jak i złe strony, ale tak po prostu jest. Nie nawiązuje udawanych relacji z publicznością, zawsze miałem wyjebane w opinie ludzi. W tym sensie nie robię rapu pod publikę. Mało tego – uważam, że MC, który stoi na scenie i zastanawia się, jak on wygląda i jak go ktoś ocenia, powinien zacząć opierdalać pomidory na straganie, a nie brać się za rap, bo to nie ma sensu.

Przejdźmy do “Miejskich ptaków”. Które z nich są Twoimi ulubionymi i czy uważasz, że hejting dotykający gołębi jest uzasadniony?

Lubię obserwować ptaki, to jest moje hobby. Chodzę sobie z lornetką i je oglądam. Z roku na rok wiem o nich coraz więcej. Wszystkim zainteresowanym obserwacją ptaków polecam “Przewodnik Collinsa”. Nie prowadzę systematycznych badań, ale uważam, że to jest ciekawe i że dobrze mi to robi. Cieszę się, że mam taką sposobność i że mogę to robić właściwie w każdym miejscu. W każdym mieście zawsze są jakieś ptaki – nawet w najgorszą, najciemniejszą, najchujowszą zimę bez śniegu, możesz znaleźć jakiegoś szpadyzora, który gdzieś przelatuje.

Nie mam ulubionych gatunków. Teraz jest końcówka marca i możemy sobie posłuchać jak fajnie śpiewa kos lub drozd, ostatnio u mnie pojawia się rudzik. Natomiast gołębie też są fajne, to latające szczury, które zawsze potrafią sobie poradzić. Możemy się od nich sporo nauczyć.

Tytułowy utwór z nadchodzącej płyty idealnie obrazuje to, że inspirujesz się zarówno naturą, jak i miastem, osiedlami. Hip hop często romantyzował osiedla, mi po latach zdecydowanie bliżej jest do natury. Jak jest tym u Ciebie?

Osiedla, wielkie płyty nadal mnie inspirują, mimo że nie mieszkam już otoczony betonem. Nie wybierałem sobie losu, większość życia mieszkałem w blokach, które zawsze dawały mi flow i czerpałem z nich inspiracje. Zawsze chciałem stamtąd uciec i odnajdywałem się w naturze, ale w związku z tym, że stamtąd się wywodzę, nadal często na nich bywam. Do teraz zdarza mi się usiąść między blokami na ławce i napisać kawałek.

“Miejskie ptaki” są zapowiadane jako Twój najbardziej truecorowy album od czasów “El Polako”…

To jest po prostu rap – bez żadnych założeń, bez żadnego pierdolenia. Na nowej płycie jest nieco mniej polityki i socjologicznych rozkmin. Jest mikrofon, jest bit i tyle. Słyszę bit i rapuję – nie wiem, jaki wyjdzie z tego temat, nie wiem co z tego wyjdzie.

Co do tematów jesteś dość uniwersalny – poza tym, że często tworzysz bragga, potrafisz napisać zarówno o polityce, jak i na przykład o miłości.

Jak czuję jakieś emocje, obojętnie czy jest to miłość, czy wkurwienie na świat, to oddaję to na bicie – taki jest mój sposób wyrazu, taki jest hip hop. Wyrażam się poprzez melodeklamację – to prastary sposób wyrazu. Ktoś inny może wyrażać się tańcząc, jeżdżąc na deskorolce lub tupiąc stopami. Ja robię to tak, nurtuję mnie wiele rzeczy i taki ma to oddźwięk w muzyce.

Jaki jest Twój ulubiony utwór o miłości?

Whitney Houston – “I will always love you”. Uwielbiam ten kawałek. Ogólnie cała muzyka się kręci wokół miłości. Ja jestem tylko raperem, ale też mi się zdarza popełnić tego typu kawałki. Jednak jak pytasz mnie o jeden, to przychodzi mi do głowy od razu Whitney.

Jako jeden z nielicznych podszedłeś do tematu gangsterów z poznańskiej galerii handlowej z dystansem i z humorem. Czy kręcąc klip do “Gangów z Posnanii” faktycznie spotkałeś kogoś z gangu?

Nie spotkałem żadnych gangów, bo ich nigdy tam nie było. To historia wyssana z palca, ludzie dostali telefoniki do swoich rąk i pierdolą kocopoły na każdy temat. Wystarczy nawinąć im cokolwiek, jakiekolwiek kłamstwo i zaraz wykrzykują swoje wkurwienie, swoją nietolerancję, zawiść, niedojrzałość i smutek. Nie było tam gangów, była banda dzieciaków, która strzelała do siebie z procy i rzucała pająkami w dziewczyny. Natomiast fenomenem jest tutaj reakcja ludzi i to, że można im zasiać ferment w głowach i nastawić ich przeciwko sobie za pomocą takiej bzdury. Uważam, że to nie była specjalnie zorganizowana akcja, może poza samym początkiem. Wyobraź sobie co w takim razie mogą zrobić Rosjanie siejąc fake newsy w fachowy sposób. To jest pojebane, tak działa Internet.

Kiedyś na podwórkach naklejano “Zakaz gry w piłkę”, zakazywano dzieciom się bawić i patrzono zza firanki, po czym dzwoniono na milicję składać donos na sąsiada, a teraz napuszcza się na siebie ludzi – na Żydów, uchodźców, Ukraińców, homoseksualistów, ludzi którzy wsiadają do autobusów z liściem na głowie, jak śpiewały Elektryczne Gitary. Tak to wygląda. W Posnanii spotkałem normalnych, młodych ludzi, którzy robili sobie ze mną zdjęcia i się z tego śmiali. Pobudowaliśmy jakieś dziwne miejsca, zabraliśmy dzieciom radość i ich wolny czas. Włączyliśmy im jakieś w zasadzie korporacyjne zwyczaje, żeby przychodziły co rano do jakieś budynku uczyć się czegoś, żeby spędzały mnóstwo czasu przed ekranami – nie możemy potem się dziwić, że one nadal są dzieciakami lub że zachowują się jak stado małp. Tak to było od tysiącleci. Co one mają robić? Jak ja byłem w ich wieku to robiłem dużo gorsze gówna.

Podobno teraz przesiadują pod Multikinem.

Bardzo dobrze, bo nareszcie nie siedzą w domach z telefonem w ręku, tylko siedzą z rówieśnikami – chyba o to chodzi w byciu młodym. Czy ktoś tam kogoś postrzelił lub zadźgał nożem? Nie, realnie tam były awantury tego typu, że ktoś się obrzygał albo ktoś się z kimś pobił. Chwała Bogu nie ma u nas gangów takiego typu jak są na przykład w Londynie w złych dzielnicach. To się jeszcze u nas nie dzieje i oby nigdy się nie działo. Te wszystkie postaci internetowe, które budują swoją popularność na napuszczaniu na siebie ludzi, są godne pożałowania.

Czytasz komentarze na swoim Facebooku? Czasem mam wrażenie, że jak wrzucisz coś z czym obiektywnie trudno dyskutować, na przykład że chujowo, że bez sensu wycinają drzewa, to i tak pojawiają się komentarze, że jesteś lewakiem i że raperzy nie powinni się wypowiadać na jakiekolwiek tematy, że oni powinni jedynie rapować. To absurdalne, bo od początku w rapie chodziło właśnie o wyrażanie swoich poglądów.

To komentarze od samotnych, sfrustrowanych ludzi, którzy mają swoje problemy. Są niekochani, niewyedukowani, nie mogą się odnaleźć w świecie i plują żółcią. Jestem przyzwyczajony do hejtu, towarzyszy mi od ponad 25 lat. W tym kraju i w tym internecie, jeśli się coś robi i trochę się wystaje przed szereg, to banda zawistników będzie cię chciała dopaść i wdeptać w ziemię. Trzeba się z tym liczyć, kiedy wychodzi się z domu i robi się coś publicznego – to jest wpisane w ten zawód. Hejt jest też umiejętnie podsycany przez różnego rodzaju mechanizmy internetowe.

Wydaje mi się, że i tak teraz jest lepiej – kiedyś nienawidziło mnie 8 tysięcy osób i nikt nie pomagał, nie było sensu tego w ogóle czytać, były same negatywne komentarze. Ludzie bali się wtrącić – to jak kiedy ktoś gwałci kobietę na ulicy i inni się boją pomóc, bo według nich ich też wtedy zgwałcą. Dzisiaj coraz częściej w Internecie ludzie się kłócą, bronią zdrowego rozsądku. Należy pamiętać, że tłum jest najgorszym doradcą. Nie warto podążać za wzorcami zachowania tłumu, bo można sobie zrobić krzywdę.

Od trzech lat wypominają Ci także, że się szczepiłeś. Nawiązałeś do tej sytuacji w pierwszym teledysku promującym nowy album.

Wydaje mi się, że dziś te grupy wpływów koncentrują się na nienawiści do Ukraińcow. Tak też działają algorytmy mediów społecznościowych, że robią pieniądze na ludzkich animozjach, że żerują na tym. Natomiast ja się szczepiłem i tyle. Uważam, że to jest rozsądne podejście – jestem głową rodziny, a do tego w pandemii zajmowałem się starszą osobą. Poza tym nie muszę się nikomu z niczego tłumaczyć. Szczepiłem się i tyle. Wrzuciłem sobie zdjęcie z żartobliwym podpisem, że właśnie wszczepili mi chip i od dzisiaj będę widział przez ściany i natychmiast jakiś idiota w trzecim komentarzu wysnuł z tego wniosek, że zapłaciła mi za to tajna agencja rządowa. Po jakimś czasie natknąłem się przypadkiem na to, że to jest już faktem objawionym, że donGURALesko zarobił miliony, bo mu PiS zapłacił. Dziwne plotki, sensacje… Im bardziej absurdalne są teorie spiskowe, tym cieszą się większą popularnością.

Ja jestem raperem – tylko i aż. Robię co chcę i mam do tego prawo. Uważam, że jak na rapera moje zachowania są dość zdroworozsądkowe. W ogóle zauważam taki nieprzyjemny trend wśród raperów, że nie zajmują stanowiska w sprawach, które mogłyby im uszczknąć odrobinę z pieczołowicie wypracowanej popularności. Wypowiadają się na tematy w stylu: “Kurwa, ale dzisiaj zimno. Chujowo jak jest zimno. Wolałbym, żeby było ciepło. Co Wy na to?”. To jest wypowiedź na poziomie polskiego rapera. Albo: “Jestem szlachetny i wspaniały, nie lubię jak ktoś jest nieszlachetny. Kto jest ze mną, niech da palec pod budkę”. No kurwa, co to w ogóle jest? Ja rozumiem, że być może to działa, że wtedy algorytm cię promuje i że jesteś super ziomem, ale mnie po prostu nie interesuje taki sposób wypowiedzi.

Życie jest skomplikowane, nie chcę się wypowiadać na każdy temat. Są tacy raperzy, którzy wypowiadają się ciągle, bo może im to przysporzyć dużo lajków i uznanie. Ja się tak naprawdę na niczym nie znam, ledwo potrafię sklecić rym w egzotycznym języku – żeby to się rymowało i żeby czasami miało sens. To dziwna umiejętność, dość niszowa. Nie mam wiedzy na wiele tematów, ale czasem coś powiem, bo po prostu nie mogę już słuchać tych bzdur. Co do szczepionki – jak widzisz, wypowiedziałem się dopiero po trzech latach. Zrobiłem to w kawałku, po rapersku. Nie kłócę się z tłumem, nie chcę mi się. Nie będę odpisywał w komentarzu: “Jasiu z 3C nie ma racji, to nie ja ukradłem kredki Kasi”, bo jestem na to za stary.

Zostawmy już te komentarze. Czy w ostatnim czasie wyszedł jakiś boom bap, który mógłbyś polecić?

Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Słucham muzyki dziwnej, najczęściej alternatywnej i starej. Ostatnio w ogóle nie słuchałem rapu jako takiego, bo byłem zajęty i skupiony na robieniu swojej muzyki. Doba ma ograniczony czas, a muzyka nie jest moim głównym zajęciem w życiu. Dlatego zawężam go do pracy, do bitów i do tego co aktualnie mnie interesuje, co w tym momencie sprawia mi przyjemność.

Nie wiem co się dzieje, ostatnio nie przykładam ucha do chodnika. Wiem natomiast, że jak sprawdzam sytuację na Spotify, to algorytm wpierdala mi mnóstwo chujowej muzyki. Jeżeli miałbym wierzyć temu, co mi mówią algorytmy i temu co jest popularne, to rap zszedł na psy i jest chujowy, ale wierzę, że to nie jest prawda.

Za to mogę ci powiedzieć, że oddałem jeden z gramofonów mojej córce – ona lubi klasyczny rap typu west coast z lat 90. Byłem w szoku, zaniosłem jej skrzynkę z winylami, ona sobie tego słucha, a ja siłą rzeczy znalazłem się w przedziwnej sytuacji, że mam ochotę krzyczeć: “Ścisz to”, słysząc najlepszy rap jaki można sobie wyobrazić.

Ja dzięki Spotify poznałem trochę ciekawej muzyki. Algorytm czasami podpowiada mi dobry rap.

A mi niczego nie podpowiedział i jak podejdzie do mnie na odległość ramion, to mu zapierdolę na mordę.

(śmiech) W swoich social media promujesz różnego rodzaju literaturę. Co ostatnio ciekawego przeczytałeś i co mógłbyś polecić mi i naszym czytelnikom?

Ostatnio czytam głównie wiersze – jestem tak zapracowany i wypruty, że nie mam czasu, aby usiąść do książki. Poezja: Zagajewski, Grzebalski, Milan Jesih. Ostatnia dłuższa rzecz jaką czytałem, to była ”My, Naród. Nowa historia Stanów Zjednoczonych”. Czytałem też “Trafikanta” niemieckiego pisarza Seethalera oraz “Filozofię wieczystą” Huxleya . I jeszcze „Czas musi stanąć”. Po czasie zajarałem się tym autorem drugi raz.

Na koniec chciałbym jeszcze zapytać o to, czy mógłbyś zdradzić jakieś szczegóły dotyczące “Miejskich Ptaków”. Od kogo wziąłeś bity, kto pojawi się gościnnie poza Shellerem i Kaczorem?

Bity wyprodukowali Returnersi, Tasty dope, James Wantana, czy Lake Beatz. Nowe współprace to Look.out i Kbbeatz. Będzie paru gości na mikrofonie, ale o tym niebawem.

Czekamy na płytę i dziękuję za wywiad!

Dzięki.

(Fot. główna – autor: Krzysztof TlenFoto @tlen.foto.studio)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Powiązane:
Najnowsze newsy:
Komentarze: